Trudno wyobrazić sobie lepszą datę na uczczenie syndromu dnia następnego niż pierwszy dzień nowego roku, kiedy miliony ludzi na całym świecie jęczą w bólu: „Nigdy więcej!”. Główne objawy kaca to ból głowy, mdłości, nadwrażliwość na światło i hałas, senność, przygnębienie oraz uczucie pragnienia. To wszystko ma przypominać o tym, jakie spustoszenie sieje alkohol w ludzkim organizmie. Choć wiele osób godzi się z faktem, że tę swojego rodzaju karę trzeba cierpliwie przebolec, część próbuje z kacem walczyć. Za jedno z najskuteczniejszych antidotów uważany jest… alkohol, czyli tzw. metoda „klin linem”. Choć badania potwierdzają, że małe dawki alkoholu mogą złagodzić objawy kaca, to jednocześnie zwiększają ryzyko uzależnienia. Na rynku pojawiły się ostatnio nawet tabletki, które mają wyeliminować postalkoholowe nieprzyjemności, ale należy je przyjmować w czasie picia, kiedy większość spożywających ma zupełnie inne priorytety. Szacuje się, że odpornych na kaca jest ok 25% pijących alkohol. Co ciekawe, niektóre grupy etniczne, na przykład Japończycy, mają genetycznie mniejszą zdolność metabolizmu aldehydu octowego, przez co są bardziej narażone na syndrom dnia następnego. Kac, jak się okazuje, to nie tylko nadwyrężanie organizmu, ale również gospodarki. Szacuje się, że w samych Stanach Zjednoczonych straty spowodowane spadkiem produktywności i nieobecnością związaną z alkoholem sięgają 150 miliardów dolarów rocznie.